Łysienie trakcyjne: to może spotkać każdą z nas! Uważaj jak układasz swoje włosy

Nosisz dready, przedłużasz włosy, często je wiążesz, ściskasz lub robisz warkoczyki? Jeśli zaczęły Ci nadmiernie wypadać, może to być pierwszy objaw łysienia trakcyjnego. Obecnie coraz więcej celebrytek cierpi na tą przypadłość. Czym się objawia i czy należy się bać?

Błyskawiczne, efektowne metamorfozy stylistyczne są dziś jednym z trendów, pochłaniających coraz większe rzesze entuzjastów modowych. Zwłaszcza jeżeli odbywają się na głowie – jednego dnia możemy przecież zachwycać klasycznym bobem, by kolejnego – zaprezentować się światu w luźniejszej wersji hippie, bądź cornrows. Nie ma w tym nic złego, dopóki nie przesadzi się z częstością takich zabiegów na głowie. A efekty mogą zaskoczyć nie jednego.

Uczesanie a kondycja naszych włosów

Skąd pomysł, że przedłużanie włosów (lansowane obecnie przez amerykańskie celebrytki), wiązanie ciasnych warkoczyków czy zafundowanie sobie dredów może powodować łysienie? Rzeczywiście dzieje się tak z powodu poddawania naszych włosów długotrwałemu napięciu i uciskowi na mieszki włosowe. Można porównać to do przeciągania cienkiej liny – im dłużej ciągniemy i im większy opór tworzymy, tym w końcu lina staje się słabsza, aż w końcu pęka.

Na liście fryzur mogących przyczynić się do łysienia trakcyjnego, które wymienia dr Susan Taylor, znalazły się m.in.: cornrows (warkoczyki a’la Iverson), koszyczek/ korona (a’la Tymoszenko), warkocze, kucyki, dredy, czy też mocno skręcone, zwinięte włosy, a nawet częste naciąganie ich wałkami lub lokówką.

Szum wokół celebrytek: przedłużanie włosów

Chyba najbardziej znanymi gwiazdami, które nieszczęśliwie doświadczyły skutków przedłużania włosów oraz w konsekwencji – łysienia trakcyjnego, są Naomi Campbell oraz Katie Price.

                              Katie-Price-lysienie   Naomi-Campbell-lysienie

Zanim o problemie zaczęło mówić się głośniej, moda ta zyskała i dalej zyskuje coraz większą rzeszę wielbicieli, chcących naśladować gwiazdy. Zdaniem amerykańskiego dyrektora firmy Hair Solved – Lucasa Sojki, liczba kobiet zafascynowanych przedłużaniem włosów stale rośnie, a to pociąga za sobą tylko przykre konsekwencje. Dążąc do poprawy gęstości włosów – w rzeczywistości działają na odwrót. Obciążone włosy stają się cięższe i zaczynają wypadać. W tym momencie rozpoczyna się błędne koło, ponieważ widząc przerzedzone włosy, zamiast powstrzymać się od ich dalszego przedłużania – kobiety tym bardziej zaczynają kombinować aby zakamuflować pierwsze oznaki łysienia.

Jak rozpoznać te oznaki i w jaki sposób im zapobiegać?

Pierwsze objawy to ciągła bolesność skóry w miejscach ucisku włosów oraz ból głowy. Przez kilka dni możesz nie być w stanie “poruszać” czołem lub skronią przy takiej fryzurze. We wczesnej fazie łysienia trakcyjnego pojawić się mogą czerwone guzki, guzki ropne lub łuszczenie skóry głowy. Zauważyć można również krótkie, połamane włosy. Ważne, aby w takiej sytuacji przestać ściskać włosy i zrezygnować z wymyślnych fryzur. W innym wypadku łysienie może być permanentne. Jednak o fakcie, czy rzeczywiście doszło u nas do tego zaburzenia zadecydować musi dermatolog. Nie warto samemu wyciagać pochopnych wniosków.

Jeśli chodzi o leczenie – miejscowo podaje się kremy sterydowe lub zastrzyki, w celu przerwania procesu zapalnego. Innym sposobem jest pobudzenie włosów do ponownego wzrostu. Tutaj skorzystać można z wielu metod. Jedną z przynoszących najlepsze efekty, jest terapia niskoenergetycznym laserem. Nowością w tej dziedzinie jest ViviComb.

Pamiętajmy, że wszystko jest dla ludzi. Nie rezygnujmy z ulubionych fryzur jeżeli nie zauważamy żadnych objawów pogorszenia kondycji włosów i skóry głowy. Warto również od czasu do czasu dać naszym włosom trochę swobody, aby odpoczęły i się zregenerowały.

Zostaw komentarz