Już wkrótce w sklepie VitaLab będziecie mogli nabyć nowoczesny produkt pomagający w walce z utratą włosów. Grzebień, który stymuluje porost włosów, zwiększa ich gęstość oraz zatrzymuje nawet bardzo zaawansowany i daleko idący proces przerzedzania fryzur.
Laserowy grzebień
Dawno minęły czasy, kiedy w kiosku kupowało się plastikowy grzebień i to była jedyna propozycja, z której można było skorzystać. Dzisiaj mamy możliwość sięgania po różne rozwiązania – zaczynając od szczotek zakończonych miękkim włosiem dla niemowlaków, poprzez naturalne grzebienie wykonane z drewna, elastyczne szczotki z tworzywa o różnej gęstości i rozmaitych formach zakończenia, a kończąc na innowacyjnych rozwiązaniach, jakie mogą powstawać jedynie w dzisiejszych czasach – laserowych grzebieniach przeciwdziałających łysieniu.
Producenci mają na uwadze, że wiele z rozwiązań, które stosowane są w ekskluzywnych salonach kosmetycznych, z chęcią stosowalibyśmy także w domu. Bo tak jest wygodniej, szybciej, taniej i łatwiej.
ViviComb pracuje zgodnie z technologią LLLT (czyli Low Level Laser Therapy), znaną i wykorzystywaną w specjalistycznych klinikach od dziesiątek lat. Dzisiaj dostępną również w Polsce do użytku domowego.
Sposób działania
Kilka razy w tygodni stosowania laserowego grzebienia wystarczy, by zwiększyć gęstość włosów, przyspieszyć ich wzrost i powstrzymać łysienie. Włosy po zastosowaniu grzebienia stają się grubsze, jest ich więcej, a widoczne efekty stwierdza się u 90% osób, które zdecydowały się na stosowanie urządzenia. Najlepsze efekty uzyskano w przypadku leczenia łysienia genetycznego, do którego predyspozycja dziedziczona jest z pokolenia na pokolenie.
Proces odbudowy włosów odbywa się bezboleśnie, skutecznie i w stosunkowo krótkim czasie. A cała technika została zaakceptowana przez amerykańską Food&Drug Administration.
Warto wspomnieć także o technologii LLT, która w przypadku grzebienia ViviComb pozwala na emitowanie 12 wiązek laserowych. W ten sposób powstaje spójne światło, które pozwala czerpać sporo korzyści z tak zaplanowanej fototerapii. Specjalna konstrukcja grzebienia oraz jego ząbki pozwalają dotrzeć bezpośrednio do skóry głowy oraz zadziałać na nią, stymulując do porostu włosów.
Pisząc jeszcze dokładniej, ViviComb pozwala na zwiększenie wydzielania ATP, substancji zwanej adenozynotrifosforanem, która zwiększa metabolizm i poprawia aktywność komórek. W ten sposób uzyskuje się materiał budulcowy i energię do przekształcania osłabionych włosów, mieszków i ochronę przed przerzedzaniem fryzury oraz stymulację do odrostu utraconych włosów.
Grzebień ViviComb posiada 12 modułów lasera. Został wyposażony w baterię litowo-jonową oraz funkcję powiadamiania dźwiękowego i wibracyjnego. Produkt został wyposażony także w polskojęzyczną instrukcję oraz ładowarkę.
Jednorazowy koszt
Urządzenie jest w pełni bezpieczne. Pozytywnie wpływa na ogólny stan zdrowia, poprawia funkcjonowanie skóry głowy. Produkt nie jest tani, jednak w przeliczeniu na wiele buteleczek szamponu, odżywek i innych specyfików na łysienie koszt nie jest tak duży, jak na pierwszy rzut oka się wydaje…Tym bardziej, że zakup grzebienia to jednorazowy wydatek.
Kupując ViviComb otrzymujemy produkt amerykańskiego producenta. Skuteczny i bezpieczny. Można go zamówić w kilka dni, a potem oczekiwać na przesyłkę, która zostanie bez problemu dostarczona do każdego miejsca w Europie.
Kiedy można zauważyć efekty?
Dla większości użytkowników ViviComb pierwsze efekty pojawiają się już po pierwszym użyciu, kiedy zauważa się, że włosy stają się wyraźnie mocniejsze. W przeciągu kolejnych ośmiu tygodni można liczyć na znaczne ograniczenie wypadania włosów. W tym okresie można także zobaczyć przyspieszony porost włosów.
Dzięki ViviComb kosmyków jest więcej, a ich proces rośnięcia jest szybszy. Wystarczy odczekać 12 tygodni, by zauważyć pełne efekty stosowania grzebienia. Stosując się do zaleceń zamieszczonych w dołączonej do produktu instrukcji, można zapomnieć o utracie włosów i ponownie cieszyć się ich dawną gęstością.
Zapraszamy na zakupy już wkrótce!
Witam ! Jestem ciekawy dlaczego książe Karol nie kupił sobie grzebienia ?