Właściwie każdy podręcznik zdrowego odżywiania oraz artykuł powtarza, by nie jeść żywności wysoko przetworzonej, unikać wszelkich konserwantów oraz ulepszaczy. Zbliżać się do natury i szczególnie uważać na to, co ląduje na naszym talerzu. W miejsce „chemii” i „sztuczności” należy wybierać świeże warzywa, owoce, nabiał, czy inne składniki żywieniowe i z nich komponować zdrowe posiłki. Czy jednak na pewno? Czy w dzisiejszej współczesności da się uniknąć żywności wysoko przetworzonej? A trend ekologicznej żywności przetworzonej? Nie, to nie żart! O co w tym wszystkim chodzi?
Jaka szkodliwość?
Niektórzy eksperci twierdzą, że jeśli dany produkt posiada nazwy, których nie sposób wymówić, to nie powinno się ich w ogóle spożywać.
Podkreślają również wysoką zawartość cukru, który niemal natychmiast, gdy trafia do organizmu, zamienia się w łatwo magazynowany tłuszcz, odkładający się w najbardziej newralgicznych obszarach.
Nie brak głosów, że żywność przetworzona zawiera szkodliwie działający na organizm gluten. Ten najczęściej odpowiedzialny jest za wzdęcia, senność i szybkie tycie. Jedząc gofry, babeczki, ciasteczka i naleśniki, zapewniamy sobie bardzo często po chwili przyjemności gorsze samopoczucie, które trudno skojarzyć z czymkolwiek.
Żywność genetycznie modyfikowana – kontrowersje
Novel Food, czyli żywność genetycznie modyfikowana ma równie sporo zwolenników, co przeciwników. Taka żywność produkowana jest z roślin lub zwierząt. Jednak nie w pełni naturalnych, ale ulepszonych poprzez użycie technik inżynierii genetycznej. Zmienia się genom, by uzyskać większe owoce, bez pestek, bardziej soczyste, bardziej kruche, wyższe rośliny, by przedłużyć okres owocowania, itd. Możliwości jest naprawdę sporo. Ingerując w genom, można uzyskać produkty bez wad, dostosowane do celów, jakim mają służyć.
Taka żywność może być przetworzona w różnym stopniu. W zależności od „głębokości” takiej ingerencji można wyróżnić kilka typów: żywność w całości przetworzona, żywność zawierająca jedynie część przetworzonych GMO, żywność produkowana z zachowaniem zasad GMO, produkty pochodzące z GMO, jednak bez ich komponentów.
MOM drobiowy
MOM to skrót oznaczający technikę mechanicznego oddzielania mięsa od kości. Wykonywaną w celu zaoszczędzenia pieniędzy na kosztach produkcji, co prowadzi do tego, że w konsekwencji proponuje się maksymalnie wykorzystany surowiec w niezbyt dobrej postaci.
MOM to mięso, które powstaje z przemiału. Otrzymywane jest głównie z drobiu, kurczaków oraz indyków. Do MOM wykorzystuje się różne części nie tylko piersi, ale korpusy, szyje, chrząstki, skórę, tkankę łączną, które przeciska się przez specjalne sitko. To zatrzymuje duże elementy, a reszta przerabiana jest na gładką masę.
MOM poza mięsem drobiowym przygotowywane jest również z mięsa wieprzowego. To produkowane jest z skóry, chrząstek, tkanki łącznej, ogonów, nóg, kości barkowych, udowych, promieniowych, jednak pochodzących od świniaka.
Oprócz wątpliwego doboru składników do produkcji takiego mięsa, wybiera się również technikę wysokiego ciśnienia, które niestety w niekorzystny sposób wpływa na produkt finalny – niszcząc strukturę włókien mięśniowych. To nie wszystko. Takie przetworzone mięso ma także dużo niższą trwałość. W konsekwencji powstaje produkt o dużo niższych walorach odżywczych, o czym wielu klientów nie wie. Producent zawsze ma tego świadomość, bo czerpie korzyści z proponowania innym czegoś z niczego. Cieszy się niskimi kosztami, proponuje niską cenę i czerpie wysokie korzyści.
Czy jeść produkty z MOM?
Każdy kupujący ma wybór. Byleby podejmował go świadomie. W Polsce istnieje obowiązek mówiący o umieszczaniu informacji o składzie danego produktu. Rzetelnie byłoby poinformować konsumenta, ile MOM jest naprawdę w składzie produktu, jednak nie wszyscy producenci tak robią. Zdarza się, że tylko informują, że dany produkt zawiera mięso i MOM. To jednak zdecydowanie za mało…
MOM znajduje się w pasztetach, kiełbasach, kaszankach, krokietach, konserwach mięsnych, wędlinach, pulpetach, burgerach, gołąbkach ze słoika. Niestety tego typu słabej jakości mięso znajduje się nawet w gotowych słoiczkowych daniach dla niemowląt, czy w parówkach dedykowanych szczególnie dzieciom (Morliny, Bobaski). Oczywiście nic się nie stanie, gdy od czasu do czasu zjemy parówki, czy podamy je małemu dziecku, jednak lepiej unikać jedzenia tego typu produktów zbyt często.
Jak odróżnić produkty z MOM?
- Generalnie podstawa to czytanie etykietek produktu.
- Warto również zwrócić uwagę na kolor wędliny. Ciemny kolor wędliny powinien nas zastanawiać.
- Gorszy smak i zapach to też sygnał ostrzegawczy. Warto zaufać własnym nosom i kubkom smakowym.
- Bardziej zwięzła konsystencja
- Cena – produkty z MOM są zazwyczaj sporo tańsze.
Ulepszacze i konserwanty w dozwolonej formie
Dzisiaj nie da się uciec od stosowania substancji, które mają poprawiać wygląd i smak produktów spożywczych. Nie da się również uniknąć stosowaniu substancji, które mają przedłużyć ich trwałość.
W pewnym sensie należy uznać argumentację producentów, którzy podkreślają, że produkując żywność, muszą uwzględniać normy oraz wszelkie zalecenia. Nie mogą przekraczać z góry określonych parametrów. Wszystkie muszą być dokładnie przebadane oraz po dodaniu muszą być szczegółowo opisane.
Warto zwrócić uwagę, że producenci mają wyznaczone limity dotyczące jednego produktu. Gdy jednak my na wszystkie posiłki zjemy wysoko przetworzone dania, możemy być pewni, że niekorzystnych substancji dostanie się do naszego organizmu dużo za dużo. Łączenie i kumulowanie konserwantów na pewno nie będzie korzystne, a w wielu sytuacjach może być bardzo groźne.
Ekologiczna żywność wysoko przetworzona?
Ekologiczna żywność jest dzisiaj coraz popularniejsza. W każdym roku notuje się kilkuprocentowy wzrost jej sprzedaży. Niektórzy eksperci przewidują, że jedyna szansa na jej produkowanie na dużą skalę to jej zamienianie w wersję „przetworzoną”. Proste czynności mają zwiększyć jej trwałość, zmniejszyć koszty i poprawić dostępność. Jednak czy w ten sposób nie zatraci się idei zdrowej żywności?
Wracając do faktów. W krajach Unii Europejskiej 3% spożywanej żywności dotyczy żywności ekologicznej. W Polsce ta liczba wynosi jedynie około 0,2 – 0,3%. Wszystko jednak wskazuje na to, że w przyszłości te tendencje się zmienią i konsumenci będą wybierać zwłaszcza naturalne, ekologiczne produkty.
Nie da się jednak uciec od produktów wysoko przetworzonych. Eksperci zauważają, że gdyby nie one, żywność ekologiczna grupowałaby się na bardzo małej przestrzeni, a sam rynek byłby mało znaczący.
Co o tym sądzicie?
ja jem i zyje. byle nie przesadzac/