Na kogo padnie na tego bęc – czyli bezlitosna wyliczanka cellulitu?

Wiele osób nie wierzy, że można przeciwdziałać cellulitowi. Powątpiewa w to z kilku powodów. Przede wszystkim ze względu na powszechność tego zjawiska. Według wielu doniesień, z powodu nierówności w strukturze skóry może cierpieć nawet 90% kobiet. Druga kwestia to genetyka. Skoro odgrywa ona w tej kwestii tak kluczową rolę, to może cellulit to swego rodzaju wyrok? Na kogo wypadnie na tego bęc? Tylko czemu gra ta kończy się dla zbyt wielu osób tak nieprzyjemnie?

Odpowiedź może nie być dla wielu jednoznaczna, jednak ja skłaniam się do takiej, że cellulit to przypadłość, której bardzo trudno zapobiegać, co nie znaczy, że jest to niemożliwe. By cieszyć się przez całe życie (dla mniejszych optymistów – najbardziej „odkryte” lata życia), brakiem pomarańczowej skórki trzeba mieć bezustannie przez wiele lat coś, czego niektóre z nas nie mają niestety nawet przez kilka miesięcy:

  • Żelazną konsekwencję – nie chcesz mieć cellulitu? Nie będziesz miała, jednak musisz być konsekwentna. Zapomnij o preparatach, które się nie sprawdzają. Wybierz jeden naprawdę dobry i stosuj go z konsekwencją godną maniaka. Wcieraj, wmasowuj, wklepuj. Jednak nie pozostawiaj tego problemu sama sobie. Dlaczego? Zbyt szybko o nim będziesz chciała zapomnieć. Niestety (lub „stety”) nasze mózgi działają w dziwny sposób – wypierają to, co dla nich nieprzyjemne. Zatrudnij swojego mężczyznę. Nawet jeśli się wstydzisz, każ mu się masować. Zwłaszcza tam, gdzie jest ON – ten przeklęty cellulit. Bierz udział w dyskusjach na temat pomarańczowej skórki. Wpisuj komentarze na stronach takich, jak ta 🙂 Wszystko po to, by nastawić swoje myślenie na jeden cel. Zapomnij jednak o obsesji. Bądź poważnie konsekwentna. I tyle! Albo aż tyle! 🙂
  • Pełną dyscyplinę – wbrew pozorom pełna dyscyplina nie oznacza tego, co żelazna konsekwencja. Powinnaś zacząć traktować się trochę jak małe dziecko. Wciel się w rolę rodzica i jak najczęściej pozytywnie się motywuj! Na pewno ucieszy Cię fakt, że dużo lepsze efekty daje nagradzanie, a nie karanie. Dlatego też każdy dobry i znaczący krok na drodze do usunięcia cellulitu, czy też niedopuszczenia do jego rozwoju staraj się nagradzać. Czasem wystarczy godzina czytania książki, na którą dawno nie miałaś czasu. Innym razem wybierz się do kina, czy kup sobie coś nowego. Uwaga – nagroda w postaci fast foodów, czy słodyczy nie wchodzi w grę! 🙂
  • Brak trudnych dni – to mało wykonalne, ale możliwe. Oczywiście nie pozbędziesz się wszystkich życiowych przeszkód. Jednak wystarczy, by nauczyć się sobie z nimi zdrowo radzić. Okazuje się bowiem, że do cellulitu doprowadzamy się niezdrowymi nawykami, które często spowodowane są chęcią poprawienia humoru. Jemy słodycze, bo jest nam źle. Pijemy niezdrowe gazowane napoje, bo dodają nam energii, gdy jest nam smutno. Kładziemy się na kanapę po całym dniu siedzenia, bo tak łatwiej i szybciej się można zregenerować. Niestety to droga donikąd, a właściwie do krainy gór i dolin, czyli do cellulitu! Zamiast każdej niezdrowej przekąski, wybierz się na spacer, na basen, czy na zajęcia fitness. A wszystkie smutki zalej butelką wody mineralnej! 🙂

Warto już dziś bardzo poważnie przemyśleć jedną kwestię – czy wolisz nie dopuścić do powstania cellulitu, czy zmagać się z nim całe życie? Odpowiedź wydaje się oczywista? Tylko pozornie! Raz wyleczony problem lubi powracać jak bumerang, gdy zapomnisz o: żelaznej konsekwencji, pełnej dyscyplinie oraz braku trudnych dni. Kierując się tymi zasadami, masz niemal gwarancję sukcesu! Tylko jak zrewolucjonizować swoje życie tak po prostu i tak od razu? Może zacznij od wyboru dobrego preparatu na cellulit…Powodzenia!

Zostaw komentarz